poniedziałek, 29 czerwca 2015

Rozdział I
Drogi bohaterów schodzą się…

Wszyscy:

            Uczestnicząc w rytuale, lustrujecie tłum w poszukiwaniu ciekawych twarzy. Takich, na których warto zatrzymać się na dłużej. Wielu z was ma świadomość, że już na początku przygody zawarcie konkretnych znajomości może być bardzo pomocne. Gdy mężczyzna w lnianej koszuli występuje, by doprowadzić dziewicę do ołtarza, szturcha przez przypadek odzianego w czarne skóry i futra męża o kruczych, opadających na barki włosach. Tamten mierzy go spojrzeniem wilczych oczu, a jego warga lekko drga, by natychmiast zamrzeć w bezruchu. Z pewnością jest to jedna z tych ciekawszych i mających do zaoferowania nieco więcej niż przeciętny uczestnik rytuału, osób. Tuż obok milczącego woja stoi kobieta o szczupłej twarzy i długich białych włosach. Na głowie ma obszyty futrem, skórzany czepiec z żelazną ochroną policzków. Jej brązowe oczy są spokojne, a wzrok zimny. Z uwagą i zdaje się bez większej namiętności obserwuje jak dziewica w białej szacie maszeruje do ołtarza ofiarnego. Pośród twarzy licznych wojowników i awanturników dostrzec można również łysego młodzieńca, na twarz którego co jakiś czas wpełza krzywy uśmieszek, jak gdyby drwił sobie z obecnej sytuacji młodej dziewoi,  która za chwilę miała postradać życie. Po prawej stronie łysego chłopaka stoi młoda kobieta o nieprzeciętnej urodzie. Jej jasne włosy wybijają spod czarnego kaptura i lekko falowaną kaskadą opadają na piersi. Pełne, czerwone usta kobiety pozostają w bezruchu, podczas gdy jasnoniebieskie, łagodne oczy wpatrują się w ołtarz. Pośród grubych konarów szerokiego dęba, siedzi mężczyzna w kapturze. Na jego plecach znajduje się kołczan ze strzałami i łuk. Obserwuje całą ceremonię z góry i licho raczy wiedzieć o czym myśli, bowiem jego twarz nawet jak na niemą jest niezwykle milcząca. Tuż pod drzewem znajdował się drugi łucznik. Wzrok tego był jednak skierowany ku pięknej kobiecie odzianej w czarną szatę, która stała obok łysego młodzieńca.

Brzezdoma:

Twoje serce nie drży na myśl o śmierci. Zbyt wiele jej widziałeś i zbyt wiele zadałeś, by się wzdragać. Kolejne życie, które odejdzie do Nawi. Coś jednak przykuwa twoją szczególną uwagę w dziewicy, która ma zostać złożona w ofierze. Kątem oka dostrzegasz, że obok ciebie stoi wojowniczka, sprawiająca wrażenie wysoko urodzonej, lub bardzo dumnej.

Częstowojna:

Niedbałym dmuchnięciem odgarniasz kosmyk białych włosów, który z pomocą wiatru wylądował na twym lewym oku. W mężczyźnie po twojej prawej stronie dostrzegasz doświadczonego wojownika. Postanawiasz się jednak nie rozglądać i nadal wpatrujesz się w dziewicę.

Darzbóg:

Zaczynasz czuć się znużony całym ceremoniałem i najchętniej pił byś teraz piwo w jednej z pobliskich gospód. A już najlepiej w towarzystwie uroczej dziewoi, która stoi obok ciebie i rozsiewa zapach kwiatów. Po licznych wisiorkach, które nosi wnioskujesz, że jest guślarką, choć za nic nie przypomina tych parchatych staruch, parających się czarodziejstwem i podejrzanymi grzybami. Patrząc na maczugę, którą żerca chwyta w ręce zaczynasz się zastanawiać, ile ciosów będzie musiał wykonać, by skutecznie ukatrupić nieszczęsną dziewicę.

Mojmira:

Troszeczkę zaczynają irytować cię spojrzenia, które ukradkiem rzuca w twoją stronę pozbawiony włosów młodzieniec. Starasz się nie zwracać na niego uwagi, jednak coś każe ci sądzić, że nie jest on pierwszym lepszym chłopkiem, którego do Orłowia sprowadziła zwykła ciekawość.

Bogusąd:

Siedząc na jednym z grubych konarów dęba, obserwujesz ceremonię. Gdy spoglądasz w dół, dostrzegasz u jego stóp człowieka, który podobnie jak ty nosi kaptur i dzierży łuk. Niechybnie – łowca. Ciekawi cię skąd przybywa, jednak starasz się nie zaprzątać sobie tym głowy, przynajmniej dopóki nie skończy się rytuał. Co do samej ceremonii, masz  mieszane uczucia.

Izbylut:

Nie mogąc oderwać wzroku od ślicznej kobiety, którą wypatrzyłeś w tłumie, zastanawiasz się, czy ktoś już skradł jej serce. W pewnym momencie nad twoją głową przelatuje wróbel i w mgnieniu oka znika. Dla ciebie było to jednak dostatecznie dużo czasu, by zrozumieć o czym świergoli. Zwierzęta przeczuwają dużo lepiej od ludzi, tym samym wiedzą dużo więcej. Nauczyłeś się tego pośród licznych tułaczek. Wiadomość, którą niósł ptak głosiła „dziewica wybranką Swarożyca, nie może umrzeć”. Twoje oczy naraz otworzyły się szerzej. Podnosisz głowę i spoglądasz na łowcę, który siedzi pośród dębowych gałęzi.

Wszyscy:

            Żerca właśnie podnosi  oburącz maczugę i robi zamach, by zadać śmiertelny cios dziewicy.



PROLOG

            Slavia to kraina rozległa, lecz mocno podzielona. Przywódcy licznych plemion wiedzieni chęcią zjednoczenia i stworzenia wspólnego królestwa, postanawiają wznieść osadę, która ma się potem stać stolicą zjednoczonego państwa. W tym celu zebrana zostaje rada składająca się z przywódców poszczególnych plemion i ich najbliższych doradców. Budowa osady ma się rozpocząć od zaraz, a jej lokalizacją ma być środkowa część Slavii. Z całej krainy ściągają tam wędrowcy różnego rodzaju: najemnicy, kupcy, poszukiwacze skarbów, lub jak kto woli – przygód. Wy również tam trafiliście, wiedzieni ciekawością i sobie tylko znanymi pobudkami. Odpocząwszy po trudach podróży w pobliskiej gospodzie, gromadzicie się nazajutrz na ceremonii, która ma przynieść na nową osadę – Orłowie – dobrą fortunę.

* * *

Rozległą polanę otacza gęstwina dębów i sosen. Jedynie blask pochodni rozprasza gęstniejący mrok wokół zebranych. Pośrodku, przy ciosanym z surowego drzewa ołtarzu stoi żerca w białej szacie. Gdy zamyka oczy unosząc ręce ku niebu, waszych uszu dochodzi delikatny pomruk burzy. Pozostali zebrani także unoszą ręce. Pośród zebranej gawiedzi zauważacie kilku zaprawionych wojów z ogolonymi po bokach głowami. Sprawiają wrażenie bardzo skupionych, a kilku z nich nerwowo zaciska dłonie na styliskach swoich toporów. Żerca otwiera oczy nagle i szeroko, a po chwili zwraca się z modlitwą ku niebu:
            - Perunie! Przyjmij ofiarę przebłagalną, by oddalić od nowo założonej osady wszelkie nieszczęścia. Niechaj złe demony trzymają się z dala od naszych domostw i dzieci, a bandyci niechaj zaznają twego gniewu, nim zdecydują się rękę na nas podnieść.
            W momencie wypowiadania przez kapłana tych słów, z tłumu występuje wysoki mężczyzna w sile wieku. Ubrany jest jak chłop, lniana koszula i spodnie są poszarpane w wielu miejscach. Tuż za nim podąża powoli młoda dziewczyna o złotych włosach. Po chwili się zatrzymuje, a mężczyzna spogląda na nią beznamiętnie i chwyta za rękę, ciągnąc ku ołtarzowi. Dziewczyna wodzi smutnymi oczami po zebranych i zaczyna się rozbierać. Żerca skinieniem głowy odprowadza mężczyznę, który przyprowadził ofiarę, a następnie łapie niebieskooką dziewczynę w pół i kładzie na ołtarzu. Nikłe światło pochodni tańczy na piersiach dziewczyny, które coraz szybciej podnoszą się i opadają w rytmie przyspieszonego oddechu. Żerca podnosi drewnianą maczugę i zwracając się do Peruna, robi zamach oburącz zza głowy:
            - Perunie, przyjmij tę ofiarę.

            W waszych głowach (lub sercach) odzywa się pewien głos. Być może jest to głos sprzeciwu, być może nie przywykliście w waszych stronach do tego typu ceremoniałów. A może to po prostu ekscytacja?

wtorek, 23 czerwca 2015

Cześć i dzień dobry!

Na tym etapie zapewne nikt jeszcze nie interesuje się tym blogiem, ani  go nie czyta (właściwie to nie ma jeszcze czego czytać). Ów wpis ma jedynie charakter testowy, a roleplay'owy zawrót głowy (;-)) rozpocznie się niebawem.